Dzisiejszy wpis będzie miał dwóch bohaterów. Pierwszą z nich jest Piggy. Piggy jest radosną świnką o różowym pyszczku która lubi beztrosko chrumkać. Przyjrzyjcie się jej dobrze.
A teraz pora zaprezentować naszego drugiego bohatera którym jest robot Kuka (tak, niemiecki ;-)
Mocne. I nie chodzi mi o sam proces rozkrawania mięsa, bo to co robią roboty na tym filmie dzieje się tysiące razy dziennie w setkach rzeźni w Polsce. Mam na myśli elastyczność tej linii. Każdy zwierzak który idzie pod nóż jest inny. O ile mówimy o rozcięciu półtuszy to nie ma problemu – ale spójrzcie na tego robota w białym stroju ochronnym. Chirurgiczne cięcie. Brawa dla integratora który podjął się tak karkołomnego zadania.
Tak przy okazji: coraz mniej wierzę w to co mówił Asimov o robotach :)
Jeżeli jest tu ktoś zainteresowany robotyzacją swojej ubojni to odsyłam do tej prezentacji. Macie w niej wszystko ładnie rozpisane od strony zalet/wad i ekonomiki takiego rozwiązania. Choć znając cenę roboczogodziny rzeźnika w Polsce to na wszelkie ROI można popatrzyć przez palce.
A szkoda, bo praca na pewno nie należy do przyjemnych i bezpiecznych. Miłośnicy żeberek z grilla i angielskich śniadań z jajkiem na bekonie mogą spojrzeć jeszcze na poniższy film.
*/ Wybaczcie tytuł, ale tym razem nie mogłem się powstrzymać. Jestem ostatnio zafascynowany nagłówkami Faktu i Pudelka. Zresztą przyznajcie sami „zrobotyzowana ubojnia” czy „automatyczne rozcinanie półtusz” nie brzmi tak dobrze jak to co widzicie w tytule.